"Hej, jestem Sabina i mam cerę suchą i wrażliwą"- aż mi się przypomniały zajęcia na studiach, kiedy musiałyśmy diagnozować swoje skóry- ahh kosmetologia, piękne czasy :) I to właśnie na studiach dowiedziałam się, że nie mam cery normalnej (jak zawsze myślałam), tylko suchą i do tego wrażliwą. Czym to się u mnie objawia? klasyka gatunku:
- po umyciu wodą silne uczucie ściągania i nierzadko podrażnienie, zaczerwienienie - najgorzej!
- skłonność do podrażnień zimnem/ ciepłem/ zmianami temperatur/ kosmetykami
- problem z łuszczącymi się skórkami, szczególnie okolica nosa i ust
- latem skóra jest wysuszona przez słońce, zimą przez kaloryfery- ani chwili wytchnienia!
Zgłosiłam się do testowania kosmetyków NovaClear ATOPIS na zblogowani.pl bo ciągle poszukuję dobrych produktów dla mojej biednej, wysuszonej skóry. Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją 2 kosmetyków- płynu do mycia twarzy i balsamu, przeznaczonych do cery suchej, wrażliwej i atopowej. Czy się u mnie sprawdziły?
Zacznijmy od PŁYNU DO MYCIA TWARZY I CIAŁA który w sumie jest żelem. Ma on bardzo specyficzną konsystencję (kisielowo- galeretkowatą), ktora się dziwnie nakłada, jakoś tak maźgli, ciągnie itd. No ale dobra, nakładamy to na twarz i co? rozprowadza się bardzo ładnie, sprawnie, domywa puder, podkład, brwi, ALE zupełnie nie radzi sobie z myciem oczu. Tusz się rozmazuje, robi pandy pod okiem, zupełnie nie chce zejść z twarzy, więc chcąc nie chcąc muszę sięgnąć po drugi kosmetyk. Zmywam oczy płynem micelarnym i nasuwa mi się pytanie po co mam używać tego żelu skoro całą twarz mogę umyć płynem?
Na co dzień używam płynu micelarnego, który nakładam na 2 waciki i zmywam nimi całą twarz, odwracam wacik, myję oczy, wyrzucam, przemywam wszystko wodą i gotowe. Skóra jest czysta, pachnąca, czuję KOMFORT. Nic nie pieczę, nie ściąga, nie boli.
A po zmyciu tego żelu mam bardzo ściągniętą twarz, dosłownie maska, fizycznie czuję swoją twarz! Muszę od razu nałożyć krem bo to uczucie jest drażniące. No ale JAK TO ?! skoro płyn micelarny do wszystkich cer nie powoduje tego, a preparat specjalnie do cery suchej tak ?? to jest nielogiczne. Ma pH zbliżone do skóry, nie ma zapachu, koloru, no to skąd to ? Z początku myślałam że mi się wydaje, ale nie. testowałam go wiele razy i ciągle było to samo. Niestety to go dyskredytuje jako kosmetyk do cery suchej. Może zużyję go do ciała (choć do kąpieli wolę pachnące kosmetyki, a ten jest bezzapachowy, no trudno), ale do twarzy zdecydowanie się u mnie nie sprawdził. Smuteczek
Bardziej podpasował mi NAWILŻAJĄCY BALSAM DO CIAŁA bo faktycznie nawilża i przynosi ukojenie suchej skórze na ciele. Na twarz go nie daję bo przeszkadza mi zapach (tak, powinien być bezzapachowy, ale jednak po nałożeniu da się wyczuć taką lekko kwaśnawą woń, podobną trochę do zapachu maści z apteki, które też niby są bezzapachowe ale mają taki chemiczny aromat^^). Jest gęsty, więc trzeba go nakładać z umiarem bo inaczej trudno rozsmarować. Tak jak i płyn jest wydajny, lubię używać go po depilacji bo nie podrażnia skóry tak jak niektóre zapachowe balsamy. No zużyję go, ale szału nie ma, spodziewałam się czegoś więcej po tej linii.
Miałyście styczność z tą marką ? Jeżeli tak to jakie macie odczucia? sprawdziły się u Was ??
3 października 2017
8 kwietnia 2017
Zaręczyny i żeńskie narządy płciowe [+18]
Hej. Czytam obecnie pewną książkę i tak mnie ona poruszyła, że muszę się tym podzielić, no muszę bo nie wytrzymam :D Zacznijmy od lżejszego kalibru- zaręczyny w literaturze kobiecej:
"Wins pamiętał dobrze zaskoczoną minę Izabelli, gdy wkroczyła ze szpitalnego holu wprost na czerwony dywan wysypany białymi kwiatami. Na końcu ukwieconej drogi klęczał on z wyciągniętą w jej stronę dłonią, w której trzymał zaręczynowy pierścionek. Cały personel wyległ na przedszpitalny podjazd. Pielęgniarki płakały, lekarze klaskali i wiwatowali. Nie mogła mu wtedy odmówić".
<rzyg>
Też Wam lekarze klaskali jak się zaręczaliście pod szpitalem?? :D
Nie dziwie się, że śmiertelność w szpitalach rośnie jak cały personel wychodzi na podjazd żeby płakać i wiwatować :D
Ja pierdole. brakuje tylko kierowcy autobusu :D
Co najlepsze- w poprzedniej scenie Bella trafiła do szpitala z rozwaloną głową i założyli jej 31 szwów, CZYLI kobieta wychodzi obolała ze szpitala, twarz posiniaczona, głowa owinięta bandażem, a ten idiota jej się oświadcza na oczach całego szpitala. No co on ma w bani ?! jeszcze mogli se zaręczynową sesję pierdyknąć, wiecie...karetki na sygnale, ona w bandażach, on klęczy na czerwonym dywanie, obok sanitariusz trzyma jej kroplówkę.......
Dobra, przejdźmy dalej zanim mnie wyobraźnia poniesie jak tą autorkę :P
19 marca 2017
Lakiery z lasu
Hej moje elfy :) Dziś będzie parę słów o lakierach leśnych/ Z lasu/ dla ludzi z lasu?
Sami zdecydujcie.
POLISH FOREST od Sense&Body
Ich nazwy i kolory są związane lasem i jego żyjątkami- tyle mogę Wam powiedzieć na pewno. Przygotujcie się na dużą ilość zdjęć bo trochę zaszalałam podczas sesji zdjęciowej.
Lakiery są w standardowych, okrągłych buteleczkach o pojemności 6ml i najlepsza rzecz- mają gruby i praktyczny pędzelek, taki jak lubię. 2 pociągnięcia i paznokieć pokryty, a nie takie śmieszne cieniutkie, co trzeba 3 razy nabierać na jeden paznokieć.
Spójrzcie na to: czy nie są piękne?? 2 z nich są matowe, 3 zawierają drobinki. Wiem, że bardziej kojarzą się z jesienią (i wtedy na pewno zrobią szał ciał), a teraz wiosna, więcej osób wybiera wesołe pastele i ciepłe neonki, ale spójrzcie na nie...
Od lewej:
Magiczna paproć
Tajemnica lasu
Świetliki Nocą
Grzybowy kapelusz
Dębowe szepty
Gwiaździsta polana
Teraz parę słów o 3 takich co mi najbardziej podeszły.
Tajemnica lasu
Ten
lakier jest tak oryginalny, że w całej swojej kolekcji nie znalazłam
ani jednego podobnego. Jest matowy. Zasycha błyskawicznie- malowałam
jedną warstwę na wszystkich palcach lewej ręki i jak wracałam to od
kciuka były już suche i gotowe na drugą warstwę. Oczywiście można by go
pokryć topem, ale wtedy straciłby na swojej wyjątkowości. Tutaj pazurki
aż proszą się o wzorek. Są jak tablica, która czeka aż Pani weźmie kredę
i zacznie pisać temat lekcji.
Magiczna paproć
Jasno- zgnita zieleń z mini drobinkami połyskującymi na żółto- złoto. Kolor ciepły i przyjemny. Nie wiem czemu ale jakoś mnie przyciągnął, chociaż zwykle wolę żywe zielenie. Na pewno jest to kolor uspokajający, nie krzykliwy, taki w tle....
Keep calm and magiczna paproć :)
No i na koniec zostawiłam sobie perełkę, którą część z Was na pewno widziała już parokrotnie w blogosferze. Wszystko co o nim czytałyście jest prawdą
Świetliki nocą
Lakier wyjątkowy. Jest z drobinkami, ale jednocześnie matowy, a drobinki świecą. Whaaat? No tak. Niewiarygodne ale prawdziwe. True story. Ten kolor jest magiczny. Jest noc w lesie, a świetliki sobie latają, bzyczą(?) i wyglądają jak małe światełka na niebie. Taki jest ten laks. Petarda.
Co mnie zaskoczyło w tych lakierach, to to, że zasychają na mocny połysk, a matowe na prawdziwy mat (nie satynę, która udaje mat, tylko na mat!). Można je spokojnie nosić bez topu, ale z drugiej strony warto dać bo wtedy wolniej się wycierają.
Wzorki. Chciałam je ozdobić w jakieś wzorki związane z poszczególnymi nazwami albo ogólnie związane z lasem i wyszło mi coś takiego:
Może nie każdy z nich nadaję się do noszenia na co dzień (szmaragdowy grzybiarz), ale mam nowy stylograf i lubię się nim bawić. Do niego jest tusz kreślarski, który idzie jak krew z nosa (co chwilę robi się strup i przestaje pisać, przerywa, maluje słabiej). Doprowadza to człowieka do szewskiej pasji, kiedy co chwilę trzeba przemywać i nabierać nowej porcji bo szybko zasycha na palecie i stalówce :| Będę próbować jeszcze z rozwodnioną farbką i hybrydą, ale na razie leży w kącie bo ma karę.
Wzorki. Chciałam je ozdobić w jakieś wzorki związane z poszczególnymi nazwami albo ogólnie związane z lasem i wyszło mi coś takiego:
Może nie każdy z nich nadaję się do noszenia na co dzień (szmaragdowy grzybiarz), ale mam nowy stylograf i lubię się nim bawić. Do niego jest tusz kreślarski, który idzie jak krew z nosa (co chwilę robi się strup i przestaje pisać, przerywa, maluje słabiej). Doprowadza to człowieka do szewskiej pasji, kiedy co chwilę trzeba przemywać i nabierać nowej porcji bo szybko zasycha na palecie i stalówce :| Będę próbować jeszcze z rozwodnioną farbką i hybrydą, ale na razie leży w kącie bo ma karę.
Na koniec parę pytań:
Co myślicie o tych kolorkach? podobają Wam się?
Czemu zdjęcia robią mi się w białych ramkach i jak to zmienić? (człowiek zrobi sobie małą przerwę, a już mu blogspot psikusy robi)
Jak ogarnąć stylograf? Jakies patenty?
Jak ogarnąć stylograf? Jakies patenty?
No i najważniejsze:
Czy Waszym zdaniem świetliki bzyczą? :P
Buziaki :*
26 lutego 2017
Tęskniliście?? :)
No hejo ! Troszkę mnie tu nie było, wiem. Wiele rzeczy się działo w życiu, w pracy, na studiach. To, że nie pokazywałam paznokci nie znaczy, że ich nie robiłam. Bo robiłam. I trochę Wam dziś pokażę :)
Dużo inspiracji pochodzi z pinteresta, gdzie zobaczyłam jakieś zdobienie i chciałam je wypróbować, łapałam za jakiś stary wygryziony wzornik i malowałam. Te zimowe to wariacje na temat świątecznej płytki B.loves plates. Ostatnio mam przypływ weny i tworzę no we wzorniki. Kupiłam stylograf i rapitograf, żeby je wypróbować i porównać (efekty wkrótce).
Ah, tęskniłam za tym !! szkoda mi żeby to miejsce tak opustoszało, dużo serca w nie włożyłam. Może reanimacja się uda ??
Dajcie proszę znać, czy ktoś tu jeszcze jest, czyta, czeka (?)
Muszę zrobić bilans strat, zatrzymać krwawienie, przykleić plaster.
Pomożecie?
Pozdrawiam
Sabi
23 maja 2016
Prelude to a kiss
Hej, dzisiaj mam dla was hybrydkę, którą nosiłam zimą (mam refleks, nie ma co :P).
Prelude to a kiss to już ostatnia z 6 hybryd ORLY, które miałam okazję przetestować. Jest to ładny, klasyczny nudziak, który lekko wpada w różowo-brzoskwiniowe tony. Generalnie, na co dzień lubię żywsze kolory, wzorki, stemple itd ale raz na jakiś czas mam ochotę na mani, które nie rzuca się w oczy. Tak właśnie było w okresie zimowo- świątecznym, kiedy w pracy był straszny młyn, nie miałam czasu na swoje paznokcie, ale chciałam je mieć zrobione. Krótkie, ale zadbane. Skromne, ale ładne.
Prelude to a kiss to już ostatnia z 6 hybryd ORLY, które miałam okazję przetestować. Jest to ładny, klasyczny nudziak, który lekko wpada w różowo-brzoskwiniowe tony. Generalnie, na co dzień lubię żywsze kolory, wzorki, stemple itd ale raz na jakiś czas mam ochotę na mani, które nie rzuca się w oczy. Tak właśnie było w okresie zimowo- świątecznym, kiedy w pracy był straszny młyn, nie miałam czasu na swoje paznokcie, ale chciałam je mieć zrobione. Krótkie, ale zadbane. Skromne, ale ładne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)