23 maja 2016

Prelude to a kiss

Hej, dzisiaj mam dla was hybrydkę, którą nosiłam zimą (mam refleks, nie ma co :P).
Prelude to a kiss to już ostatnia z 6 hybryd ORLY, które miałam okazję przetestować. Jest to ładny, klasyczny nudziak, który lekko wpada w różowo-brzoskwiniowe tony. Generalnie, na co dzień lubię żywsze kolory, wzorki, stemple itd ale raz na jakiś czas mam ochotę na mani, które nie rzuca się w oczy. Tak właśnie było w okresie zimowo- świątecznym, kiedy w pracy był straszny młyn, nie miałam czasu na swoje paznokcie, ale chciałam je mieć zrobione. Krótkie, ale zadbane. Skromne, ale ładne.

16 maja 2016

Ale kwas !! (ostrzeżenie i rada dla Was)

Byłam dzisiaj na profesjonalnym szkoleniu ze złuszczania kwasami. Niby miało być tylko dla kosmetyczek i kosmetologów pracujących w zawodzie, ale na szkoleniu pojawiły się 2 dziewczyny po ekonomii, które są w trakcie rocznej podyplomówki z kosmetyki, a już prowadzą gabinet kosmetyczny.
       Od jednej z nich biła tak rażąca niewiedza w wielu podstawowych kwestiach (np nie potrafiła wymienić rodzajów kwasów, ani chociażby powiedzieć jakie pH mają kwasy), że w pewnym momencie spytałam się ich czy nie boją się tego wszystkiego robić, na co jedna z nich strasznie się zaperzyła i naskoczyła na mnie, że "czego niby ma się bać, że my kosmetolodzy to tak się czepiamy jakie kto ma wykształcenie, patrzymy na ludzi po kursach z góry, a przecież oni mają tam tyyle praktyki, że niczym się nie różnią od nas!!"
(tja, roczna podyplomówka po ekonomi na bank zapewnia tak kompleksową wiedzę i praktykę jak 2 letnie studium kosmetyczne, czy 3-5 letnie studia+ praktyki zawodowe +staż itd itd). Chyba trafiłam przypadkiem w czuły punkt, choć nie miałam tego na myśli.
                  Nie chodziło mi o to ile trwa szkoła, tylko o to, że nawet tej rocznej podyplomówki nie ma jeszcze skończonej, czyli de facto na chwilę obecną jest ekonomistą, więc nie ma żadnych uprawnień do wykonywania takich zabiegów kosmetycznych, a nie dość że je robi to jeszcze prowadzi gabinet kosmetyczny :| Nie mówię tu o lekkich rzeczach typu zrobieniu henny, czy masaż twarzy, ale o inwazyjnych zabiegach, które fizycznie mogą komuś zaszkodzić (np poparzyć twarz, wywołać silne uczulenie, zrobić blizny itd).
     
      Wkurza mnie to i przeraża, że takie rzeczy się dzieją!! Skoro każdy może mieć gabinet (a może, bo nie ma żadnych regulacji prawnych) to skąd mamy mieć pewność, że oddajemy się w ręce specjalisty? Skąd mamy wiedzieć, że mikrodermabrazję robi nam profesjonalista, a nie pan Janek- spawacz, czy pan Kazik- kierowca wózka widłowego? :/ No chociażby po dyplomach.
    No i tutaj pojawia się takie słowo jak uczciwość- jeśli ktoś nie jest kosmetyczką/kosmetologiem to mógłby chociaż poinformować swoich klientów, że tak naprawdę to robi to na swoją odpowiedzialność bo szkoły żadnej nie ma. Ale oczywiście tego nie zrobi bo ma z tego kasę, więc co się będzie głupia przyznawać nie?
 Owa dziewczyna strasznie wypytywała inne kosmetyczki o to jakie mają ubezpieczenie cywilne od takich nieszczęśliwych wypadków podczas zabiegu. EWIDENTNIE było widać, że chce chronić swój tyłek w razie gdyby coś nie wyszło i ktoś ją zaskarżył ://)
    Koniec końców później robiłyśmy zabiegi na sobie i owa pani zabłysnęła pytaniem do prowadzącej jak ma "zmyć" maseczkę PEEL OFF, czy trzeba ją namoczyć wodą (na głupotę żadne studia nie pomogą). Eh, czy trzeba kończyć studia żeby to wiedzieć? Czy ona nigdy nie robiła sobie sama w domu maseczki tego typu? NIGDY? 

Stąd moja prośba/rada dla Was: jeśli decydujecie się na tak inwazyjne zabiegi, sprawdźcie kto je ma wykonywać, jakie ta osoba ma uprawnienia, doświadczenie. Czy czasem nie jest to osoba zupełnie 'przypadkowa', która nie ma pojęcia o tym co robi bo interesuje ją tylko kasa, a jak przypadkiem Was uszkodzi to "UPS, no trudno, przecież jestem ubezpieczona"
Żeby mieć gabinet kosmetyczny nie trzeba być kosmetyczką/kosmetologiem, ale nie oznacza to, że można sobie eksperymentować na klientach. Wtedy zatrudnia się kogoś na to stanowisko, a samemu jest się tylko właścicielem/zarządcą.

I nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę Was przestraszyć, wdawać w spory 'kosmetyczka czy kosmetolog", kto może co robić itd. Ale na litość boską tu chodzi o naszą twarz. Nie chodźcie do jakichś podejrzanych salonów bo są tańsze. Nie bójcie się pytać. Jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia to z chęcią odpowie na takie pytanie. Chcę Was tylko ostrzec przed takimi osobami. Pseudo- specjaliści (występują w każdej profesji).

Kwasy to nie zabawka. Zabieg z nimi nie jest ani przyjemny ani pachnący (może piec, mrowić, szczypać i to jest normalne), ale jeśli jest prawidłowo przeprowadzony to może zdziałać cuda i mieć działanie terapeutyczne.  Miałyście kiedyś robione? Jeśli tak to jak się sprawdziły? Przyniosły oczekiwany efekt ?


Co o tym myślicie? Przesadzam ?

2 maja 2016

Meet Beauty Conference 23.04.2016r. -relacja

Od konferencji minął już tydzień, a mi dalej towarzyszą pozytywne emocje jak o niej myślę :) Druga edycja była dużo lepsza niż pierwsza, zarówno jeśli chodzi o miejsce, organizację, wykłady, warsztaty jak i firmy, które wzięły udział. Jednak dla mnie nieodmiennie najlepszą rzeczą była możliwość poznania dziewczyn. Tak- WAS- drogie lakieromaniaczki :) Na to czekałam i to była najlepsza część- napicie się razem kawy czy wspólny obiad, podczas, którego (jedząc pyszne zupki) opowiadałyśmy sobie, która się czym zajmuje w 'normalnym życiu' :) Niektóre dziewczyny poznałam na poprzedniej edycji, a niektóre widziałam po raz pierwszy w życiu, ale nie miałam najmniejszego problemu żeby zidentyfikować kto jest kim (szkoda, że na plakietkach oprócz nazwy bloga, nie wkleili miniaturek zdjęć paznokci - wtedy ewentualne wątpliwości zostałyby zminimalizowane do zera :D)