Hej :) O tym, że mam cerę suchą dowiedziałam się na 2-gim roku studiów. Wcześniej myślałam...no cóż, w ogóle nie myślałam o skórze- to były jeszcze te czasy kiedy jedynym kosmetykiem był tusz do rzęs- ale przypuszczałam, że normalną..." Nie mam żadnych wykwitów, nie świecę się w strefie T, nic się złego nie dzieje". Błąd. Działo się: pieczenie twarzy przy wyjściu na dwór, ściąganie buzi po umyciu, ciągle suche skórki w okolicach nosa...Tak-to wskazuje na cerę suchą.
Odkąd zaczęłam ją prawidłowo pielęgnować, wszystkie "dolegliwości" zniknęły. To takie proste- wydawałoby się. Trzeba znać swój rodzaj skóry i jeszcze wiedzieć jak o taką cerę zadbać- ja nie wiedziałam, nie urodziłam się z tą wiedzą, musiałam sama się tym zainteresować, poszukać, poczytać, popróbować na sobie różne opcje. Może moje obserwacje komuś się przydadzą :) Uwaga, oto i on- mój własny